Wydawałoby się, że nie ma niczego bardziej odległego od śmiechu niż relacje USA i Iranu. A jednak... Irański policjant-nieudacznik wygrywa na loterii wizy do "Raju" dla siebie i matki. Znany polityk-biznesman (a jak!) amerykański, chce pozyskać dżihadystę (notorycznie myląc Persa z Arabem) do swoich celów, do wywołania wojny światowej. Ma w tym interes, gdyż jest wielkim producentem dronów. Spotykają się i zaczyna się zabawa.
Mimo iż film Kesselmana nie ma pretensji do wielkiej satyry, sporo tu satyrycznych odwołań - od sprytnego scenariusza, dużo mądrzejszego niż absurdałki Sachy Barona Cohena, po dialogi i sytuacje. Dostaje się tv, politykom i uprzedzeniom. Humor nie jest najwyższego lotu, ale i tak bardzo z góry patrzy (ten humor) na swoich komediowych kuzynów i kuzynki. Mnie film rozśmieszył. Polecam tym, którzy potrafią się śmiać z czegoś.